Chłód i żar

Sobotni, letni wieczór.
Jestem u Ciebie od wczoraj.

Dzisiejszy wieczór spędzasz z koleżankami, a dla mnie to czas, żeby pobyć samemu ze sobą.
Prawie.
Nigdy nie jestem ze sobą sam, bo zawsze jesteś ze mną.
Wiem, że ja jestem z Tobą w ten sam sposób.
Nie musisz do mnie pisać.
Nie musisz dzwonić.
Wiem, że myślisz.
Jesteś ode mnie tak samo uzależniona, jak ja od Ciebie.

Oboje lubimy wychodzić osobno, ale jeszcze bardziej lubimy wracać.

Zrobiłem lekki trening, wziąłem prysznic.
Nalewam sobie małą szkocką, bez lodu.
Chłód zabija smak, a ja lubię czuć.
Wszystko.
Wyraźnie.

Jestem w krótkich, czarnych, bawełnianych spodniach i czarnej polówce.
Biorę szklankę, książkę i chwilowo odcinam się od „teraz”.

Co chwilę wracam myślami do Ciebie.
Jesteś przecinkiem w mojej głowie — wtrąceniem, które pojawia się mimo woli i przywołuje te wszystkie emocje, których tak bardzo potrzebuję.
Za każdym razem, kiedy Cię widzę — niezależnie od tego, czy widzę Ciebie, czy widzę tylko Twój obraz — czuję, jakbym zakochał się po raz pierwszy.

Widzę Twój uśmiech.
Twoje oczy tak blisko, że istnieją tylko one.
Słyszę Twój głos.
Czuję Twój zapach.

Ciągle mam Cię przy sobie.

Pozwalam temu płynąć.
Lubię, gdy myśli dryfują same.
Jeszcze bardziej lubię to, że zawsze kierują się w Twoją stronę.

Cieszę się, że mój azymut ustawiony jest na Ciebie.

Biorę łyk, wracam do książki.
Nie wiem, ile czasu mija.
Nie wiem, ile z tego czasu czytam, a ile jestem z Tobą.
To bez znaczenia.

Nie zauważam, kiedy wchodzisz.
Dopiero na dźwięk zamykanych drzwi podnoszę głowę.
Jesteś.
Mimowolnie unoszę kącik ust, zamykam książkę i odkładam ją na bok.

Masz na sobie czarną sukienkę na ramiączkach, sięgającą do kolana. U góry ciasno Cię otula, od talii jest luźna.
Twoje rozpuszczone włosy opadają na ramiona i plecy.
Wiesz, że lubię, kiedy tak je zostawiasz.
Delikatne światło oświetla kontur Twojej sylwetki.
Uśmiechasz się delikatnie i lekkim, wolnym krokiem idziesz w kierunku sypialni.
Znikasz w niej na moment.

Krótki.

Wyłaniasz się zza rogu z długim, lnianym, grubym sznurkiem.
Uśmiecham się.
Lubię, kiedy sama wybierasz zabawki.
Widok, który uwielbiam. Od razu mnie budzi.

W drodze do mnie wypuszczasz sznurek z dłoni.
Uśmiech znika z Twojej twarzy.
Idziesz w moim kierunku, widzę błysk w Twoich oczach.
Wiem, że tak jak ja — jesteś gotowa.
Z każdym krokiem czujemy, jak napięcie rośnie.
Jak oboje daleko jesteśmy już w tym, co za chwilę ma się wydarzyć.

Stajesz między moimi nogami.
Nachylasz się do mnie i całujesz.
Namiętnie. Powoli.
Czuję zapach Twojej skóry, który dodatkowo mnie podkręca.
Ciepło ust.
Obecność, która jednocześnie mnie koi i rozgrzewa.

Jedna Twoja dłoń opiera się o moją szyję, druga bada moje ciało.
Klatkę piersiową.
Brzuch.

Dotykasz mojego penisa, czujesz, jak rośnie.
Wiesz, że działasz.
Wiesz, że potrafisz rozgrzać mnie w sekundę.

Czuję, jak się uśmiechasz, mimo że ciągle głęboko mnie całujesz.
Czuję Twój język na swoim.
Przygryzasz mi wargę i odrywasz się od moich ust.
Przechodzisz na szyję, tuż obok ucha.
Wędrujesz w dół, powoli schodząc niżej na nogach.

Pozwalam Ci na to.
Pozwalam Ci na wszystko.
To Twój dzień.
Twoja chwila.

Siedzę głęboko w fotelu, a Ty klęczysz między moimi nogami.
Patrzysz mi w oczy, lekko się uśmiechasz.
W tym spojrzeniu jest wszystko — namiętność, pożądanie, dzikość.

Przenosisz wzrok z oczu na mojego penisa.
Wyskoczył ze spodni, jest gotowy.
Czeka na Twój dotyk.
Czekam na Twoje usta.

Powoli się nachylasz, kładziesz na nim jedną dłoń, obejmujesz go i całujesz.
Delikatnie muskasz ustami.
Bierzesz samą końcówkę.
Czujesz, jak pulsuje z podniecenia.
Jak nie może się doczekać, aż się nim zajmiesz.

Przesuwasz usta wzdłuż.
Wysuwasz delikatnie język.
Zostawiasz na nim wilgotny ślad.
Powoli idziesz w dół, aż do nasady.
Dłonią mocno dociskasz go do swoich ust.

Mam ochotę to przerwać.
Chwycić Cię mocno za gardło i użyć do swojej przyjemności.
Chcę Cię zerżnąć.
Teraz.

Ale chcę Ci się poddać.

Odchylam głowę i pozwalam Ci na wszystko.
Dłonią odgarniam Twoje włosy i delikatnie zaciskam palce.

Wracasz ustami do góry i bierzesz go całego.
Czujesz, jaki jest twardy.
Czujesz każdą żyłę.

Bierzesz go głęboko, delikatnie ssąc, potem wysuwasz, i kiedy w Twoich ustach jest sama końcówka — dłonią zsuwasz napletek.
Czuję ciepło. Dużo śliny.

Wiesz doskonale, jak lubię, i idealnie to wykorzystujesz.
Przez chwilę ssiesz, nie ruszając ustami, uderzasz w niego językiem, a Twoja dłoń powoli wędruje z góry do dołu.
Góra i dół.
Czuję, jak cienką strużką spływa po nim Twoja ślina.

Wyciągasz go wtedy i oblizujesz, mocno dociskając język.
Z dołu do góry.
I od razu bierzesz go głęboko w usta.
Ssiesz, poruszając jednocześnie ustami i ręką.
Mimo że chciałbym, żeby trwało to wieczność, wiem, że nie wytrzymam długo.
Za bardzo mnie podniecasz.
Za bardzo podnieca mnie to, co robisz.

Wiesz o tym.
Chcesz przedłużyć moją przyjemność, więc przerywasz.
Przestajesz ruszać dłonią, zamiast tego mocno go ściskasz.
Pulsuje coraz bardziej.

Twoje usta ssą samą jego końcówkę, muskasz ją delikatnie językiem.
Druga Twoja dłoń ciągle wędruje po moim ciele.
Na moich plecach pojawiają się dreszcze.

Po chwili bierzesz go głębiej, nieznacznie.
Twoje usta schodzą tylko trochę poniżej zgrubienia i zaraz wracają w górę.
Powtarzasz ten ruch powoli, a ja czuję, że jestem coraz bliżej.
Mój oddech przyspiesza.
Czujesz to.

Bawisz się tym.

Ściskasz dłoń mocniej, a Twoje usta przyspieszają.
Szybciej z każdą chwilą.
Zaciskam dłoń mocniej na Twoich włosach.
Twoja ślina spływa po moim penisie, a Ty rytmicznie schodzisz niżej i w górę.
Słyszysz, że mój oddech się rwie, czujesz w ustach, jak mój penis się napręża.
Czekasz na to.

Ostatnie zanurzenie w Twoich ustach.

Koniec.

Wybucham.
Moja sperma uderza w Twoje gardło, jest na Twoim języku — ale nie przestajesz.
Nieregularnie oddycham.
Jest cudownie.
Wiesz doskonale, co uwielbiam.
Znasz mnie na wylot.

Twoje usta są z boku mojej końcówki.
Mocno ssiesz i masujesz go językiem.
Sperma spływa po Twoich wargach.
Oblizujesz go od nasady i znowu bierzesz głęboko.
Ssiesz delikatnie.
Tańczysz na nim językiem.

Mój oddech powoli się uspokaja, a Ty powoli kończysz.
Jeszcze raz głęboko go wpychasz i zatrzymujesz tak, żebym czuł na nim Twoje gardło.

Wyciągasz.
Oblizujesz od nasady po sam koniec, patrząc mi w oczy.
Zalotnie.
Zachęcająco.
Wiesz, że nie potrafię Ci się oprzeć.
Nie potrafię doczekać się, aż będę mógł zająć się Tobą.
Aż zobaczę, jak bardzo Tobie się podoba.

Nachylam się i całuję Cię w usta.
Długo i namiętnie, trzymając dłoń zaciśniętą na Twoich włosach.
Czuję na Twoich ustach smak samego siebie.

Wstaję, podnoszę Cię trzymając ciągle za włoski.
Delikatnie, nie szarpię, nadaję tylko kierunek.
Patrzę Ci głęboko w oczy.
Błyszczące.
Pełne pożądania.
Wiem, że widzisz to samo w moich.

Całując się, nieśpiesznie ściągamy z siebie ubrania.
Mimowolnie przesuwamy się w kierunku sypialni.
Pozostawiamy za sobą ścieżkę zbędnych rzeczy.

Zgarniam po drodzę sznurek, który sobie wybrałaś.
Chcę się teraz Tobą zająć, najlepiej jak potrafię.

Prowadzę do łóżka.
Twój krok jest lekki, ale czuję, jak całe Twoje ciało napięte jest oczekiwaniem.
Układam Cię na plecach.
Mimo rosnącego podniecenia, grzecznie czekasz.
Oddychasz spokojnie.

Zginam Twoją prawą nogę w kolanie tak, że pięta niemal dotyka pośladka.
Owijam ją sznurkiem tuż nad stopą i wokół uda, unieruchamiając je razem.
Powtarzam to kilka razy, pozostawiając długą końcówkę.
Przeplatam ją pomiędzy kostką a udem, wokół zwojów sznura, tworząc coś na wzór kokardki.
Robię supeł, zostawiając około metra sznurka.

Drugi, dłuższy koniec prowadzę górą, przez Twoje podbrzusze, do drugiej nogi, gdzie robię dokładnie to samo.

Jesteś rozluźniona, masz zamknięte oczy.
Przez chwilę zatrzymuję na Tobie wzrok.
Badam Twoje ciało.
Jak porusza się wraz z oddechem.
Jak próbujesz zamaskować swoje podniecenie.

Celowo omijam okolicę Twojej cipki.
Wiem, że czekasz aż się tam znajdę.
Patrzę w Twoje oczy.
Są ciemniejsze niż zwykle.
Wiem, że jesteś gotowa.

Nachylam się nad Tobą i daję buziaka w usta.
Nie potrafię się powstrzymać, mając je tak blisko.
Kładziesz mi wtedy dłoń na głowie i głęboko wciągasz powietrze.
Mógłbym tak zostać.
Na zawsze.

Zjeżdżam ustami niżej, przez obojczyki, do piersi.
Całuję je, biorę jedną do ust, ssę mocno.
Twoje ciało wygina się w łuk, a ja jedną dłonią przesuwam po Twoim brzuchu.

Prostuję się.
Biorę Twoją lewą dłoń, oplatam ją sznurkiem i przywiązuję do kokardki przy kostce.
Z prawej strony robię to samo.

Przenoszę się za Twoją głowę.
Z szafki nocnej wyciągam aksamitną, czarną opaskę.
Nachylam się, przez chwilę patrzę Ci w oczy, po czym zasłaniam je i wiążę delikatnie z tyłu głowy.

Przez sekundę przygryzasz dolną wargę.
Wiem, że już nie możesz się doczekać.

Na chwilę odchodzę.

Uwielbiasz ten moment.
Czekasz.
Niecierpliwie, w bezruchu.
Jesteś skrępowana.
Bezbronna.
Moja.

Niczego nie widzisz.
To, co słyszysz i czujesz, staje się teraz wszystkim.

Szuflada otwiera się.
Kładę coś na szafce.
Materac między Twoimi nogami się ugina.

Wstrzymujesz oddech, po czym głośno wypuszczasz powietrze.
Chcesz mnie teraz.

Czujesz, jak moja dłoń opiera się o materac obok Twojego ramienia.
Dwa palce drugiej, wchodzą głęboko w Twoją cipkę.
Jesteś ciasna i gorąca.
Wyciągasz szyję, odchylasz głowę.
Nabierasz powietrza.
Twoje biodra unoszą się do góry.

Powoli ruszam palcami.
Uwielbiam kiedy mnie nią otulasz.

Obserwuję Twoją twarz.
Jak zagryzasz wargi.
Jak delikatnie je rozchylasz, kiedy wchodzę głębiej.
Wyglądasz tak pięknie, kiedy podniecenie przejmuje kontrolę.
Bawię się tym.
Tobą.

Twoje biodra drgają.

Moje podniecenie rośnie tak samo jak Twoje.
Nie zauważam kiedy znowu robię się twardy.
Wszystko w Tobie działa na mnie jak narkotyk.
I niezależnie od tego jak bardzo oklepane jest to stwierdzenie — to cholernie dobrze oddaje to co czuję.

Kiedy Twój oddech staje się płytszy, wychodzę z Ciebie palcami i przesuwam je w górę, mocno dociskając.
Przez łechtaczkę, pępek, aż do mostka.
Zostawiam na skórze mokry ślad.

Bierzesz głęboki oddech.
Czujesz, jak Twojej szyi dotyka coś przeraźliwie zimnego.
Dreszcz przeszywa Twoje ciało.
Twoje sutki twardnieją jeszcze bardziej.

Wstrzymujesz oddech.

Trzymam w zębach kostkę lodu i powoli przesuwam ją po Twojej skórze.
Kieruję się w stronę piersi.

Kiedy zatrzymuję się na sutku, wijesz się, jakbyś chciała zrzucić lód.
Prowadzę w poprzek do drugiego, potem w dół.
Zostawiam na Tobie mokrą, zimną ścieżkę.

Jesteś rozgrzana, kostka szybko się zmniejsza.
Jestem już na wysokości pępka i nie zatrzymuję się.

Czujesz chłód tam, gdzie jesteś najbardziej czuła.
Słyszę Twój stłumiony jęk.
Pozwalam kostce lekko opaść i dociskam ją językiem do Twojej cipki.
Jest między Twoimi wargami.
Głośno nabierasz powietrza.

Pozwalam jej opaść i wchodzę w Ciebie językiem — głęboko.
Jest zimny od lodu.
Chcesz więcej powietrza, ale brakuje Ci tchu.
W końcu głośno je wypuszczasz, a ja tańczę językiem wewnątrz Ciebie.

Prowadzę go w stronę Twojej łechtaczki.
Lekko, prawie nie dotykając.

Poruszam nim powoli, robiąc kółka, i czuję, jak Twoje ciało zaczyna odpowiadać.
Jak pulsuje pod moimi ustami.

Wkładam w Ciebie małą, wibrującą kuleczkę.
Nie daję Ci czasu na uspokojenie oddechu.
Jest Ci dobrze.
Coraz lepiej.
Wibrator w Tobie.
Mój język na Twojej łechtaczce.
Dłoń ściska Twoją pierś.

Wijesz się, ale Twoje ruchy są ograniczone.
Potęguje to tylko przyjemność.
Masz ochotę rozerwać sznurek.
Zatopić się paznokciami w mojej skórze.
Ustami utonąć w moich.

Wsuwam dłoń pod Twój pośladek i mocno zaciskam palce.
Coraz szybciej i mocniej masuję językiem Twoją łechtaczkę.
Twoje plecy wyginają się w łuk, a biodra drżą coraz mocniej.

Krótki, rwany oddech miesza się z cichymi jękami.

Niesamowicie mnie podniecasz.
Mimo że nawet w Ciebie nie wszedłem, czuję, jakbym miał dojść.

I wtedy Ty dochodzisz.
Głośno.
Twoje ciało sztywnieje.

Nie wytrzymuję.
Wyciągam z Ciebie kuleczkę i od razu zastępuję ją swoim nabrzmiałym penisem.
Wchodzę głęboko i mocno.
Nabierasz wtedy powietrza i od razu je wypuszczasz z krótkim, urywanym jęknięciem.

Dłonią ściskam Cię za szyję i posuwam.
Głęboko.
Wychodzę prawie cały — i wracam do końca.
Przód i tył.

Przedłużam Twój orgazm.
Na Twojej skórze pojawiają się dreszcze.
Zaschło Ci w gardle.
Oddychasz głośno, płytko.

Ciągle Cię posuwam.
Pulsujesz na mnie.
Ciasno mnie otulasz.

Ostatni raz wchodzę w Ciebie do końca.
Wyskakuję i dochodzę na Twój brzuch.

Twoje lędźwie wciąż są wygięte.
Sperma spływa po brzuchu, na mostek, w stronę piersi.

Nasze oddechy mieszają się.

Opieram się na łokciu obok Twojej głowy.
Drugą ręką zsuwam opaskę z Twoich oczu.
Patrzę w błyszczące z podniecenia spojrzenie.

Jak zwykle wpadam w nie cały.
Nic innego się teraz nie liczy.

Całuję Cię w usta.
Mocno.
Z utęsknieniem.

Kładę się na Tobie.
Próbuję razem z Tobą złapać oddech.

Toniemy znowu.
Razem.
W sobie.

Posts created 7

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top